Bywają takie dni....

 






"Nikt z nas nie żyje dla siebie i nie umiera dla siebie. Bo jeśli żyjemy, żyjemy dla Pana; jeśli umieramy, umieramy dla Pana. Czy więc żyjemy, czy umieramy, należymy do Pana." 

  Czy jestem pogodzona ze swoją niesprawnością? Nie, nie jestem i nigdy nie będę. Ale to nie oznacza, że z jej powodu leżę pogrążona w rozpaczy. Wręcz przeciwnie, staram się okiełznać chorobę i nie pozwolić, by to ona mną rządziła. Bywają takie dni, kiedy mam w sobie dużo złości na moje ręce i nogi, bo czasami są tak zmęczone, że totalnie mają mnie w nosie. Jest dzień, kiedy czuję, że mogę góry przenosić i swoimi sposobami porywam się na mycie okien. Bywa też tak, że szczoteczka do zębów, łyżeczka, czy nóż są zbyt ciężkie, a zwyczajne zawiązanie butów trwa i trwa i trwa…. W taki dzień kredka do oczu ląduje częściej na podłodze, niż pod okiem, a suszenie i układanie włosów to iście żmudne zajęcie. W takie dni zanim wstanę z łóżka, zmagam się z samą myślą, że powinnam zmobilizować swoje ciało do ruchu. Do tego by wykonać codzienne domowe obowiązki, a przede wszystkim znaleźć siłę na trening. Czasami przychodzi mi do głowy leniwa myśl, że w sumie gdybym została jednak w łóżku, to nikt by mi złego słowa nie powiedział i byłabym zupełnie usprawiedliwiona. Ale ja sama nie umiałabym siebie usprawiedliwić i miałabym pretensje o taką słabość i o zmarnowany czas. Dla mnie czas jest bezcenny i stale mam w głowie myśl, że nie wiem, kiedy umrę lub zwyczajnie utracę możliwość cieszenia się życiem i robienia wielu ciekawych rzeczy. Mam również dla kogo motywować się do działania. Wreszcie w takie dni przez przypadek otwieram Biblię na Liście do Rzymian i kolejny raz dociera do mnie, że każdemu z nas Bóg wyznaczył zadanie w życiu i że nie żyjemy tylko dla siebie (14, 7-8). Nie przeznacza nam również zadań, które są ponad nasze siły.


  "Proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście składali wasze ciała na ofiarę żywą i świętą, miłą Bogu jako doskonały wyraz waszego kultu. Nie upodabniajcie się do tego świata, ale przemieniajcie się poprzez odnowę myślenia, aby rozeznać jaka jest wola Boża, co szlachetne, co miłe, co doskonałe." 


   Jesteśmy zobowiązani przez Jezusa do tego, by swoje ciała oddawać w ofierze dla Boga. Tak, jak On to uczynił. Oczywiście nie wymaga od nas aż takiego poświęcenia i nawet nie jest ono konieczne po to by właściwie służyć Ojcu. Ofiara Jezusa jest doskonała i skończona. W życiu możemy służyć swoim ciałem na wiele sposobów, chociażby służąc najbliższym, wspierając ich w codzienności. Ale przede wszystkim musimy zadbać o to, by ta ofiara była czysta i nieskalana i zabiegać o to, by nasze ciała i umysły były pozbawione skazy. Niestety utraciliśmy siłę i długowieczność Adama i Ewy i musimy włożyć więcej wysiłku w to, aby utrzymać sprawność. Musimy dokonywać właściwych wyborów odnośnie tego co jemy, oglądamy, słuchamy, czytamy, jak dbamy o kondycję. I podobnie, jak nasi pierwsi rodzice nie jesteśmy wolni od destrukcyjnych pokus, a wręcz przeciwnie mamy ich coraz więcej. Często niestety nie jesteśmy w stanie rozpoznać we właściwy sposób wszystkich zagrożeń, a wiele z nich wydaje nam się być nieszkodliwymi. Nasz ludzki kodeks moralny nigdy nie będzie tak doskonały, jak Boga. Jedyną drogą do odnowienia umysłu i właściwego rozpoznania woli Bożej, jest studiowanie Jego Słowa. Z większą uwagą i szacunkiem zaczynamy wówczas dbać o nasze ciało i duszę oraz zwracać baczniejszą uwagę na to, czym je zaśmiecamy.


W takie dni, kiedy leżę na macie do ćwiczeń i wcale nie mam ochoty machać nogami i wzmacniać mięśni, nie marnuję czasu. Wzmacniam wtedy ducha.





Komentarze

  1. I duchem, i ciałem chwalmy Pana :).

    OdpowiedzUsuń
  2. "Pokrzepcie ręce osłabłe,
    wzmocnijcie kolana omdlałe! " (Iz.35,3) - wielu z nas ma jakieś bitwy; fizycznie bądź duchowe.... Bóg jest z nami we wszystkich, w kazdej z nich moze udzielić swojej mocy! Niech ona będzie z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj .tu Kazimierz
    Jesteś waleczna i dobrze ,kazdy ma swoją drogę .Spotkasz na swojej drodze różne osoby i przez swoją moc Ducha pomożesz i'm a oni też pomogą Tobie / Takie dary mamy w rękach swoich gdzie Pan dotyka swoją mocą i sposobem.Też mi się zdarzało walczyć o różne rzeczy w życiu . Jednak czasem Bóg prowadzi jakieś swoje zmiany i wyciąga nas na takie drogi gdzie on chce byśmy byli. Jestem we wspólnocie i inni pomagają sobie wzajemnie .Bóg dał mi coś co sam nawet nie marzyłem . I były to dobre rzeczy. dzięki że jesteś . Zostałem jakby posłany gdzieś i coś się działo Bogu wiadome../ Warto było poczekać .Były piękne zdarzenia w Rodzinie kolegi dzięki Bożej pomocy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wszystko prawda. Sama doświadczam tego w jaki sposób Bóg prowadzi mnie swoimi drogami. Jakiś czas temu postawił przy mnie wspaniałych ludzi. Razem możemy wzrastać w poznawaniu Boga. Jestem dosłownie podekscytowana na samą myśl o tym, co Bóg może jeszcze uczynić w moim życiu. Pozdrawiam Cię serdecznie :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty