Życiowe muskuły.

 Często nasze „życiowe muskuły” budujemy na własnej sile i przekonaniu, że wszystko, co chcemy osiągnąć zależy od nas. Opieramy się na własnej zaradności i możliwościach psycho-fizycznych i dążymy do ciągłej doskonałości wymagając od siebie i innych wiecznej zaradności i stania na baczność. Niestety ta zasada samodoskonalenia nie zakłada, że kiedyś siła naszych fizycznych i psychicznych mięśni może się skończyć. Trafimy na mur, którego nasze potężne muskuły, które w swojej pysze prezentowaliśmy całemu światu, oczekując zachwytów, nie będą go w stanie rozbić. I nasze zasady, psychika i ciało padną pokonane przed tym murem. I co wtedy? Czy nasze życie powinno się skończyć? Kiedy żyje w nas prawdziwy Bóg, Jezus Chrystus i zasila swoją miłością i mocą, nasze życie nie kończy się nigdy. Możemy się zachwiać, ale On nas podtrzyma. Możemy upaść, ale On nas podniesie. Możemy utracić nasze mięśnie fizyczne, ale kiedy jest w nas Boży Duch nasz duch nigdy nie przepadnie. Każde Boże słowo jest prawdziwym pokarmem dla ducha i dla ciała. I gdyby dzisiaj ktoś dał mi wybór między doskonałymi fizycznymi mięśniami, a mięśniami duchowymi, odpowiedź będzie jedna. Dopóki żyje we mnie Jezus i ja żyć będę, bo tylko On jest źródłem prawdziwego życia w wolności, miłości i prawdzie. I pamiętam o tym, kiedy codziennie rozkładam matę do ćwiczeń, biorę ciężarki i rozciągam ciało. I pamiętam o tym, kiedy każdego dnia otwieram Słowo Boże i karmię i rozciągam mojego ducha.

„Z Chrystusem jestem ukrzyżowany: żyję, ale już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus. A to, że teraz żyję w ciele, żyję w wierze Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał za mnie samego siebie.” Gal 2,20
Duch jest tym, który ożywia, ciało nic nie pomaga. Słowa, które ja wam mówię, są duchem i są życiem. J 6,63





Komentarze

Popularne posty